wtorek, 9 stycznia 2024

1. Przeobrażenie

Mesi Hahuro. Urodziła się w Shinnakano. Niewielkiej wiosce niedaleko Tokio. Jej ojcem był księgowy, a matka pracowała w wytwórni korali. Mesi w wieku 5 lat zaczęła słyszeć w głowie głosy, o których opowiedziała tylko swojej najlepszej przyjaciółce - Xiu Yang. Po jakimś czasie głosy w jej głowie umilkły, a ona była dzieckiem takim jak wszystkie inne. Dopiero, gdy rodzice wysłali Mesi do „Miasta Aniołów” na studia wszystko zaczęło się od nowa. Dlaczego wybrali akurat internat w Los Angeles? Tego nie wiedziała. Jednak, to właśnie w tym mieście zaczęły się z nią dziać te dziwne rzeczy. Nie dość, że słyszała głosy to jeszcze zaczęły wyrastać jej skrzydła, których ujawnienie się sprawiało jej ogromny ból. A po ich rozłożeniu stawała się kimś innym. Jakby traciła świadomość swoich czynów w postaci Anioła. Nie pamiętała tego kim jest i co robi. Dopiero dzisiaj w jej 21 urodziny anielska i ludzka tożsamość złączyły się w jedno. Siedziała w barze w Fussa i czekała na swoich przyjaciół, gdy nagle ból głowy stał się nie do zniesienia. Wyszła do toalety, aby ochłonąć. Niestety to był dopiero początek. Ból głowy przeszedł w ból na wysokości łopatek i był tak silny, że aż opadła na niezbyt czyste kafelki barowej łazienki i straciła przytomność. Po chwili ocknęła się z policzkiem przytulonym do zimnej podłogi. Podciągnęła się na umywalce i stojąc na drżących nogach spojrzała w lustro. Z jej ramion wychodziły śnieżnobiałe skrzydła. - Co do ch... ? - chciała powiedzieć cholery, a z jej gardła wydobył się jedynie warkot. Usłyszała za sobą świst, a następnie czyjś dość szorstki głos. - Witaj Amiel. Spojrzała w tę stronę i ujrzała nie wysokiego facecika około 50 lat z widoczną łysiną na przedzie. - Kim,... kim jesteś? - wysapała z trudem łapiąc oddech. - Jestem Zachariasz - odparł uśmiechając się delikatnie. - Czego chcesz? - wychrypiała. - Ja niczego, ja tylko obserwuję. - A ja chcę do domu. - wyszeptała jakby do siebie. I nagle cały ból minął, a ona znalazła się w idealnie białym miejscu, gdzie znajdowali się różni ludzie. Na środku pomieszczenia znajdował się jakby tron z białego marmuru, a po bokach różne białe stoły przy, których siedziały... Wróć lewitowały różne osoby. - Witaj Zahariaszu. - powiedziała wysoka zgrabna brunetka. - Witaj Duma. - Kogo nam tu przyprowadziłeś dzisiaj? - Amiel, ale chyba jeszcze nie doszła do siebie po przemianie. - odparł bez ogródek. - To nie dom. - wyszeptała Mesi-Amiel do siebie. Zahariasz zwrócił się w jej stronę: - Ależ to Twój dom, nasz dom. To Niebo. A więc dom, do którego wszyscy dążą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz