Mary wróciła tego dnia z pracy dużo wcześniej niż
zwykle. Postanowiła, więc przygotować ulubione danie Kiry lasagne z
warzywami i sałatkę owocową na deser. W przedpokoju ściągnęła płaszcz,
zakasała rękawy i wzięła z salonu mp3. Wchodząc do kuchni założyła
słuchawki na uszy i wzięła się za przygotowanie potrawy.
Co za paskudny dzień. Alucard oświadczył się
Diabli. Wampir i demonica ognia. Zestawienie pod nazwą „Gryzę i spalam”.
A na dodatek był świadkiem kłótni między Czerwonooką a Lunitari. Nie
było to zbyt dobre posunięcie tym bardziej, że Wilkołaki mając za
sojusznika Panią Księżyca będą miały przewagę nad wampirami. A jak
wszystkim wiadomo tylko ugryzienie przez człeko-wilka skutecznie zabija
krwiopijców. Ta wojna to będzie wojna o przetrwanie, a nie tylko zwykła
potyczka między nienawidzącymi się rasami. Zastanawiał się czy nie
zmienić taktyki i nie wycofać z tego sporu, jednak niestety nie mógł
tego uczynić, bo podpisał cyrograf, że jeśli sie wycofa to będzie musiał
oddać połowę Zielonej Doliny wampirom. Krwawy Oblubieniec jest cwana
bestią. Ciekawe czy Alukard, rzeczywiście tak zna każde posunięcie swej
prawej ręki…
Wszedł do Lodowej Groty, gdzie panujący mróz był w stanie odstraszyć każdą istotę żywą. W końcu nawet skala Kelvina miała zer bezwzględne równe -273,4 stopniom Celsjusza, a co tutaj mówić o temperaturze -300 stopni C. W takiej temperaturze zamarza wszystko nawet sumienie. Czym prędzej, więc przebył odcinek drogi od wejścia groty do Złotej Bramy, której normalnie nikt (o ile wytrzymałby to zimno) nie był w stanie jej zobaczyć. dotknął jednego z sopli wiszących z półki skalnej mniej więcej na wysokości jego oczów. Ukazał się najpierw zielony fosforyzujący napis w języku staroelfickim, oznaczający:
„Każdy, kto przejdzie przez Złotą Bramę będzie miał dwa życia równe sobie.”
Po pojawieniu się drzwi szybko je otworzył łapiąc za złote gałki i wszedł do pomieszczenia, które było tak przyjemnie ciepłe. Zgrabiałymi dłońmi odłożył łuk i strzały, ściągnął płaszcz i koszulę, kiedy zaczął ściągać spodnie weszła ona…
Wszedł do Lodowej Groty, gdzie panujący mróz był w stanie odstraszyć każdą istotę żywą. W końcu nawet skala Kelvina miała zer bezwzględne równe -273,4 stopniom Celsjusza, a co tutaj mówić o temperaturze -300 stopni C. W takiej temperaturze zamarza wszystko nawet sumienie. Czym prędzej, więc przebył odcinek drogi od wejścia groty do Złotej Bramy, której normalnie nikt (o ile wytrzymałby to zimno) nie był w stanie jej zobaczyć. dotknął jednego z sopli wiszących z półki skalnej mniej więcej na wysokości jego oczów. Ukazał się najpierw zielony fosforyzujący napis w języku staroelfickim, oznaczający:
„Każdy, kto przejdzie przez Złotą Bramę będzie miał dwa życia równe sobie.”
Po pojawieniu się drzwi szybko je otworzył łapiąc za złote gałki i wszedł do pomieszczenia, które było tak przyjemnie ciepłe. Zgrabiałymi dłońmi odłożył łuk i strzały, ściągnął płaszcz i koszulę, kiedy zaczął ściągać spodnie weszła ona…
…Zawał. Tylko tak mogła określić to, co poczuła
widząc w swojej sypialni faceta strasznie podobnego do Kiry, a jednak
tak innego. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła mokre ślady na
podłodze idące od lustra, aż do miejsca gdzie stał…Kira. Spojrzała na
lustro, było zamarznięte tak samo jak tego dnia, kiedy wydawało jej się,
że jej życie jest takie spokojne. Myliła się i to bardzo, gdyż
tajemnica goniła tajemnicę…
- Co to ma znaczyć? – spytała z wyrzutem w głosie.
- Wszystko ci wytłumaczę…
- Mam nadzieję.
- Bo widzisz Mary… – zawahał się zastanawiając czy tego typu słowa nie sprawią, że Mary stanie się wariatką, ale został przyparty do muru, poza tym nie chciał już dłużej tego ukrywać, że od ponad 2 lat łazi przez jej lustro w tą i tamtą stronę. – …ja…
- Co ty? Wyksztuś to wreszcie z siebie.
- …ja jestem… jestem… elfem. – ostatnie słowo wypowiedział ledwie słyszalnym szeptem.
- E…elfem??? O.O – zdziwiła się robiąc oczy wielkie jak szkła okularów Stępnia z „13 posterunku” – A ja myślałam, że jesteś Kirą Nansusaja…
- To też.
- To znaczy???
- Żyję w dwóch światach twoim jako Kira i w swoim jako Astaire władca Zielonej Doliny. – wykonał głęboki ukłon w jej stronę.
- Chcesz…powiedzieć, że… – nabrała powietrza, dużo powietrza w płuca – …jesteś elfem, który wędruje sobie między moim a swoim światem przez… MOJE lustro???
- Coś w tym rodzaju. – powiedział ściągając buty, z których kapała woda.
- Więc księga zapewne też jest twoja.
- Jaka księga?
- Taka gruba w skórzanej okładce z rubinem na środku…
- Nie… – Kira, a raczej, Astaire zastanowił się nad tym, co powiedziała, przypomniał sobie, że Alucard wspominał coś o księdze tego opisu, którą posiadała jego siostra. Czyżby Mary Heller była Margaret van Helden? – Ściągnij bluzkę.
- Co?
- Ściągnij bluzkę.
- A co masz zamiar się ze mną kochać? Co prawda jesteś w samych bokserkach więc nie wiele brakuje, a może chcesz odwrócić moją uwagę od tego, że dziwne wrażenie zrobiła na tobie informacja o księdze. Wytłumaczysz mi, o co tu chodzi?
- Ściągnij bluzkę. – był nieugięty więc ją ściągnęła.
- I co teraz?
Nic nie powiedział, podszedł bliżej i odchylił fragment koronki jej stanika, pod którym ukrywała znamię, którego się wstydziła. Znamię miało kształt nietoperza… Teraz już wiedział, że Mary a raczej Margaret, to ta sama osoba tylko w innym wcieleniu. Teraz będzie musiał zrobić wszystko, aby Alucard nie dowiedział się o tym, że on znalazł jego siostrę.
- Wytłumaczysz mi to wreszcie?
Podniósł głowę i zaczął całować, nie miał zamiaru mówić jej, że podglądał jej niegdysiejsze wcielenie (jak jeszcze żyła w Zakazanym Mieście), nie chciał mówić, że jest siostrą wampira, za którym on sam nie przepada i że w poprzednim jak i w obecnym życiu jest człowiekiem, a nie wampirem jak Alucard tylko dlatego, że ten ostatni nie zdążył jej zmienić…
- Co to ma znaczyć? – spytała z wyrzutem w głosie.
- Wszystko ci wytłumaczę…
- Mam nadzieję.
- Bo widzisz Mary… – zawahał się zastanawiając czy tego typu słowa nie sprawią, że Mary stanie się wariatką, ale został przyparty do muru, poza tym nie chciał już dłużej tego ukrywać, że od ponad 2 lat łazi przez jej lustro w tą i tamtą stronę. – …ja…
- Co ty? Wyksztuś to wreszcie z siebie.
- …ja jestem… jestem… elfem. – ostatnie słowo wypowiedział ledwie słyszalnym szeptem.
- E…elfem??? O.O – zdziwiła się robiąc oczy wielkie jak szkła okularów Stępnia z „13 posterunku” – A ja myślałam, że jesteś Kirą Nansusaja…
- To też.
- To znaczy???
- Żyję w dwóch światach twoim jako Kira i w swoim jako Astaire władca Zielonej Doliny. – wykonał głęboki ukłon w jej stronę.
- Chcesz…powiedzieć, że… – nabrała powietrza, dużo powietrza w płuca – …jesteś elfem, który wędruje sobie między moim a swoim światem przez… MOJE lustro???
- Coś w tym rodzaju. – powiedział ściągając buty, z których kapała woda.
- Więc księga zapewne też jest twoja.
- Jaka księga?
- Taka gruba w skórzanej okładce z rubinem na środku…
- Nie… – Kira, a raczej, Astaire zastanowił się nad tym, co powiedziała, przypomniał sobie, że Alucard wspominał coś o księdze tego opisu, którą posiadała jego siostra. Czyżby Mary Heller była Margaret van Helden? – Ściągnij bluzkę.
- Co?
- Ściągnij bluzkę.
- A co masz zamiar się ze mną kochać? Co prawda jesteś w samych bokserkach więc nie wiele brakuje, a może chcesz odwrócić moją uwagę od tego, że dziwne wrażenie zrobiła na tobie informacja o księdze. Wytłumaczysz mi, o co tu chodzi?
- Ściągnij bluzkę. – był nieugięty więc ją ściągnęła.
- I co teraz?
Nic nie powiedział, podszedł bliżej i odchylił fragment koronki jej stanika, pod którym ukrywała znamię, którego się wstydziła. Znamię miało kształt nietoperza… Teraz już wiedział, że Mary a raczej Margaret, to ta sama osoba tylko w innym wcieleniu. Teraz będzie musiał zrobić wszystko, aby Alucard nie dowiedział się o tym, że on znalazł jego siostrę.
- Wytłumaczysz mi to wreszcie?
Podniósł głowę i zaczął całować, nie miał zamiaru mówić jej, że podglądał jej niegdysiejsze wcielenie (jak jeszcze żyła w Zakazanym Mieście), nie chciał mówić, że jest siostrą wampira, za którym on sam nie przepada i że w poprzednim jak i w obecnym życiu jest człowiekiem, a nie wampirem jak Alucard tylko dlatego, że ten ostatni nie zdążył jej zmienić…